czwartek, 13 sierpnia 2015

#ZaynMalik BAD

Londyn, późny wieczór.
Zatłoczona Oxford Street. Tu zawsze jest wielki tłok, ale dzisiaj to już chyba przesada. Ktoś zaparkował małego Van'a, do którego właśnie idzie młoda dziewczyna. Przecisnęła się przez tłumy ludzi i złapała za klamkę.
- Myślałem, że już dzisiaj nie przyjdziesz - powiedział młody mężczyzna zachrypniętym głosem. To Zayn Malik, znany przede wszystkim z licznych
wandalizmów i kradzieży. Posiada broń, dlatego wszyscy się go boją. Niby siedział już kilka razy w areszcie, ale zawsze udawało mu się jakoś omamić władze i wszystko uchodziło mu płazem.
- Zayn... - zaczęła, wsiadając do samochodu.
- Hm?
- Ja nie chcę tego robić...
- Jak to nie chcesz?! - chłopak zaczynał robić się agresywny. - Kayla, chyba na coś się umawialiśmy!
Kilka dni temu Kayla poznała Zayna na imprezie w jakimś klubie. Była pijana i zgodziła się pójść z chłopakiem do łóżka. Skończyło się ciążą. Dla Kayli to był koniec, zresztą dla Zayna też, dlatego zdobył dla dziewczyny pigułki wczesnoporonne, a ona w zamian miała mu pomóc w napaści na sklep.
- Wiem, ale... Błagam cię! - dziewczyna byłą bliska płaczu.
- Chyba nie chcesz, żeby o wszystkim dowiedziała się twoja matka?! Więc rób, co mówię. - powiedział, po czym ruszył.
Kayla wiedziała, że nie ma wyjścia. Gdyby jej mama się dowiedziała, że nie dość, że poszła do łóżka z chłopakiem, to jeszcze usunęła ciążę, dostałaby zawału. Kobieta ma chore serce i w każdej chwili może trafić do szpitala.
Samochód zatrzymał się z piskiem.
- Wysiadamy.
Ich oczom ukazał się niewielki sklep spożywczy. Było już bardzo późno, więc nikogo nie było w pobliżu. Domów też nie było tam za wiele.
Zayn specjalnie wybrał taką okolicę, bo wiedział, że tutaj spokojnie będzie mógł dokonać kradzieży i nikt się o tym nie dowie.
- Stój tam. - rozkazał Zayn, po czym wyciągnął broń i strzelił w drzwi.
Kayla się przeraziła, serce waliło jej tak, jakby zaraz miało wylecieć, a do oczu napłynęły jej łzy.
Zayn się rozejrzał.
Nikt nie usłyszał strzału. Powoli wszedł do środka i już miał otwierać sejf, gdy Kayla zaczęła krzyczeć.
- ZAYN!!!!! ZAYN!!!!! - krzyczała, płacząc jednocześnie.
Chłopak słyszał ją, ale nic sobie z tego nie robił. Spokojnie chował pieniądze do worka.
Kayla schowała się w krzakach.
Dziewczyna krzyczała, ponieważ zbliżała się policja.
Zatrzymali się. Zayn trochę się zdziwił, ale nie wyjrzał przez okno. Kontynuował kradzież.
- Stać! - do sklepu weszło trzech policjantów, jeden złapał Zayna, drugi wyciągnął kajdanki, a Zayn wyciągnął broń. Po chwili policjanci leżeli we krwi.
Zayn szybko wybiegł z tym, co udało mu się wyciągnąć i wszedł do samochodu,
- SZYBKO!!!!!!!! - darł się do Kayli.
Dziewczyna przybiegła i chłopak ruszył. Za nimi jechały trzy wozy policyjne.
Zayn dodał gazu, policja jechała na sygnale, Kayla płakała, Zayn nie przestawał dodawać gazu.
Dziewczyna spojrzała na licznik. 189 km/h.
- STÓÓÓÓJ!!!!!! BŁAGAM!!!!!!! - łkała, lecz Zayn tylko ją uciszał, zacisnął zęby i... i potem pamiętał już tylko przeraźliwy krzyk Kayli, pisk opon i ciało dziewczyny we krwi. Chłopak wjechał w drzewo i cudem przeżył. Nie wiedział, czy Kayla żyje. W ogóle nie myślał wtedy o niczym. Cieszył się, że udało mu się zgubić policję.
Kaszlnął. Z ust poleciała mu ślina zmieszana z krwią. Chłopak poczuł pieczenie w brzuchu. Był mocno poraniony. Ale nie myślał wtedy o tym. Kulejąc próbował dalej uciekać, przewracał się, wstawał i tak w kółko.
Aż w końcu nie mógł już wstać. 
- Cholera - wysyczał. Zamknął oczy i obudził się w szpitalu.
Nie pamiętał, co się stało i jak się tu znalazł. Wiedział tylko, że musi stąd uciec. Musi zabrać te pieniądze.
Próbował wstać, nic z tego.
Rozejrzał się wokoło. Na tej samej sali leżała Kayla. Była podłączona do kroplówki i miała maskę tlenową. 
Zayn wziął głęboki oddech i oparł głowę o poduszkę.
- Jak się pan czuje? - zapytała pielęgniarka.
Chłopak nie odpowiadał.
- Gdy tylko się pan lepiej poczuje, zostanie pan przeniesiony na komisariat.
- Nigdzie nie idę!!! - krzyknął
Kobieta odsuneła się lekko.
- Sądzę, że nie ma pan wyboru - powiedziała łagodnie i odeszła.
Zayn natychmiast zerwał się z łóżka i kulejąc, wyszedł z sali.
Nikt go nie zauważył. Jednak nie doszedł daleko, gdyż przy samym wejściu został zatrzymany przez dwóch policjantów, którzy czekali tylko, aż będą mogli go ze sobą zabrać. 
- Ale ja nic nie zrobiłem!!! - krzyczał, szarpiąc się policjantowi
- A o tym to już porozmawiamy na komisariacie.
Tydzień później Zayn siedział już w więzieniu, gdy nagle ktoś przyszedł go odwiedzić. To Kayla.
Otworzyła skrzypiące kraty i stanęła przed chłopakiem. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Milczeli.
- Kayla... - zaczął Zayn - przepraszam...
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy. Nie wierzyła w to, co przed chwilą usłyszała.
Jak to możliwe, żeby Zayn Malik, ten włamywacz, ten więzień...
Przecież on nigdy nikogo nie przeprasza.
Nie, to niemożliwe.
- Przepraszam.
Powtórzył te słowa. Ale...
Kayla pokiwała tylko przecząco głową i wyszła...